Kakao – szczypta szczęścia dla każdego
Czym właściwie Brązowy niepozorny proszek, który z upodobaniem pity jest na całym świecie? Dlaczego czasem jest jasny lub ciemny? Czy można nim zafarbować brwi i co to znaczy, że powstaje z ziaren kąpiących się w solach alkalicznych?
Słowem wstępu…
Ludzie różnie zaczynają swój dzień. Jedni od kawy. Inni od papierosa. Jeszcze inni od kawy i papierosa. Znacznie modniej chyba dziś jednak zacząć od zielonej herbatki lub wody z cytryną. Można by tak zaglądać do szklanek i kubków tysięcy ludzi, ale prawda jest taka, że większość z nich przed zrobieniem łyka czegokolwiek najpierw zagląda do telefonu. Bijąc się – tylko lekko – w pierś i z równie lekkim buraczkiem na twarzy przyznaję się do zbiorowej zbrodni i ja… Cóż jednak poradzę, że oglądanie obrazków na Instagramie sprawia mi taką przyjemność! A przecież, bez względu na na nasze upodobania, mamy dzień zaczynać od przyjemności! Umiarkowany hedonizm z rana poprawia krążenie i motywację do działania. Tak nie mówią żadne statystyki, ani naukowcy z jakiegoś uniwersytetu w USA, lecz moja prywatna praktyka życiowa. A że trwa ona już od ponad 30 lat to wypadałoby jej ufać.
Oprócz oglądania słodkości, puszystości i kolorowości w mediach społecznościowych, sprawianie porannej przyjemności sprowadza się też w moim przypadku do innego rytuału picia kakao. Owszem, mogłabym napisać „do zrobienia sobie kubka kakao”. Ale to byłaby pół prawda.
Kakao samo w sobie to, coś więcej, niż jakiś tam brązowy proszek. Mój rytuał do 2 czubate łyżeczki tego proszku zalewane gorącą wodą z dodatkiem cynamonu, goździków, kardamonu oraz szczypty cukru kokosowego. Całość zalewam moim ulubionym mlekiem owsianym lub migdałowym. Taki napój nie może być w byle jakim kubku. O tym, że kolor kubka ma znaczenie pisałam już na blogu. W każdym razie ja wybieram jeden z moich ulubionych. Siadam pod kocykiem z książką i czytam. Albo laptopem i piszę. Tak jak właśnie teraz. No więc poczytajcie, co napisałam pijąc kakao o kakao!
Kakao to nie gorąca czekolada
Choć zawartość dwóch kubków może wyglądać na pozór niemal identycznie nie mylcie kakao z gorącą czekoladą! Brązowy napój może od siebie zasadniczo się różnić. Gorąca czekolada to CZEKOLADA roztopiona w mleku lub śmietanie. Czasem zagęszczona ociupinką skrobi. Napój kakaowy nie powinien być gęsty ani zawiesisty, bo zawiera tylko część tego, co czekolada. Czy właściwie jest więc ten ciemny proszek i jak się go pozyskuje?
By się tego dowiedzieć skoczmy na chwilę do XIX-wiecznej Holandii. Tam to właśnie pewien Niderlandczyk, którego nazwisko może wam zabrzmieć znajomo opracował metodę odtłuszczenia masy kakaowej, czyli oddzielenia z świeżo mielonych ziaren tłuszczu i tzw. kuchu. Mowa oczywiście o Conradzie van Houten, który skonstruował w 1825 roku prasę hydrauliczną, która dosłownie pozwoliła wycisnąć z twardych ziaren kakaowca tłuszcz (który stanowi ponad 50% ziarna!).
Wszystko po to by ulepszyć niezwykle popularny w owym czasie w Europie napój czekoladowy. Ten pierwotny był bowiem nieco zbyt tłustawy. Co więcej, van Houten dodawał do pozostałego proszku sole alkaliczne (węglan sodu lub potasu), dzięki którym proszek łatwiej rozpuszczał się w wodzie. A także nabierał ciemniejszego koloru i minimalizował gorycz. Do dziś w wielu krajach ten proces alkalizacji nazywa się dutchingiem = holendaryzacją.
Proces tak genialny, że nie udało się go trzymać w ścianach tylko jednej pracowni. Szybko upowszechnił się w całej Europie i to właśnie dzięki niemu każdy może rozkoszować się piciem kakao w domu. Niestety XX wiek z swoją naczelną zasadą „szybko, łatwo, tanio” spowodował, iż aromatyczne, bogate w skład kakao zyskało swoją niechlubną wersję w postaci popularnych granulatów lub mieszanek, w których byle jakiej jakości proszek ustępuje miejsca cukrowi, aromatom lub podejrzanym składnikom takim jak choćby etylowanilina…
Porcja zdrowia i… dobrego humoru!
Wiemy, czego nie powinno być w kakaowym proszku. A co się w nim kryje? Czy kakao jest zdrowe? Pozwólcie, że zanim odpowiem, parsknę sobie śmiechem. To oczywiste, że wszystko, co jest naturalne i pochodzi z ziarna kakaowego jest zdrowe! Nic dziwnego też, że organizm naturalnie ma chrapkę na kubek gorącego kakao. Organizm wie, co dostanie. A dostanie: żelazo, wapń, magnez, fosfor, cynk, potas. A także witaminy A, E, C i B. Nie sposób też nie wspomnieć o tym, że kakao to bogactwo antyoksydantów, a ponadto kofeiny i teobrominy, czyli substancji pobudzających. Być może dlatego organizm tak bardzo łaknie kakao właśnie o poranku! O właściwościach zdrowotnych kakao i samego ziarna poczytacie wkrótce w oddzielnym artykule, bo to tak obszerny temat, że nie sposób ująć wszystkich korzyści w tym jednym tekście! Na koniec dodam, że proszek kakaowy to zazwyczaj tylko od 15-20% tłuszczu (czyli znacznie mniej, niż w czekoladzie). Poza tym jego gorzki smak hamuje apetyt, a więc sprzyja byciu fit!
Warto jednak dodać, że w wierzeniach kultury Majów i Azteków napój kakaowy był częścią kultu boskiego i praktyki duchowej. Majowie wierzyli, że napój z ziaren kakao przywraca równowagę duszy i ciała. Otwiera nas na świat duchowy i pomaga poczuć bezwarunkową miłość. To wiele wyjaśnia, prawdaż? Kakao ma w sobie coś, co przenosi nas w jakiś lepszy świat. Hmm… Czyżby to obecny w nim tryptofan będący źródłem serotoniny (hormonu szczęścia)? A może ma jeszcze więcej tajemnic do odkrycia, których nauka nie wyjaśni? Do dziś przetrwał zwyczaj ceremonialnego picia kakao w kręgach. Zajmują się tym nawet specjaliści w Polsce. Ale to zupełnie inna postać kakao (w postaci pasty lub kruszącego się bloku) oraz zupełnie inna historia, o której opowiem innym razem.
Mleko czy woda? Ciemne czy jasne?
Skoro znamy historię i skład proszku kakaowego przejdźmy do nieco bardziej prozaicznych spraw. Takich jak czym zalewać proszek kakaowy. Mleko czy woda? Otóż, obie opcje są dobre. Im mniej tłuszczu w kakao tym łatwiej je rozpuścić w wodzie. Ale jednak tłuszcz w nim jest, dlatego powinno się do pełni smaku i rozpuszczenia dodać coś tłustego. Czy to będzie mleko, śmietanka, czy napój roślinny z łyżką masła? To już indywidualny wybór każdego podniebienia. Po drugie – kolor. Co tu dużo się zastanawiać? Przecież kakao jest brązowe! Fakt. Ale ten brąz może być bardzo jasny, ciemny, a czasem nawet wręcz czarny. Skąd te różnice? Nie ma to uzasadnienia w gatunku kakao czy też długości prażenia, a raczej w wspomnianej już alkalizacji. Im dłużej i intensywniej ziarno będzie poddawane kąpieli w solach alkalicznych, tym kakao będzie miało potem mocniejszą barwę. Swego czasu na rynku polskim pojawiło się, np. czarne kakao Dr Oetkera, zalecane do wypieku choćby domowych ciastek Oreo.
Do brzucha. I na twarz.
Zostawmy na razie Dr Oetkera i zalecenia lekarzy, co do spożycia kakao. Kakao ma bowiem też doskonałe właściwości kosmetyczne! Najczęściej wiele mówi się o maśle kakaowym jako składniku kosmetyków, szamponów, odżywek i nic w tym dziwnego, bo to faktycznie boski dar natury, który dba o naszą cerę i włosy. Kakao jednak też znajdzie zastosowanie w łazience. Ja stosuję go głównie do maseczek na twarz i dekolt. Najczęściej łączę je z oliwą, miodem i kawą. A więc przy okazji mam też smakowity peeling. Taka mikstura poprawia ukrwienie skóry, a więc i koloryt. Ujędrnia i zmniejsza opuchliznę, a także solidnie nawilża. Co ciekawe, stanowi też naturalny filtr przed promieniowaniem ultrafioletowym. Regularne nakładanie kakao na skórę sprawia, że jej komórki skuteczniej bronią się przed negatywnym wpływem słońca oraz innych niekorzystnych warunków. Są i twierdzenia, że można w naturalny sposób farbować brwi za pomocą nakładania zmieszanego kakao z olejem (np. kokosowym). W czasie kwarantanny i pozamykanych zakładów kosmetycznych to brzmi jak dobry plan.
A Wy się skusicie? Jak często pijecie kakao? Z czym je przyrządzacie?
1 komentarz
Chodzi o anandamid zawarty w kakao oraz wspomagany przez konopie, znalazłam te informacje na blogu konopiafarmacja. Anandamid nazywa się boską czasteczką 🙂 Nie bez powodu.