Dobre, bo polskie – o romansie rodzimej truskawki z czekoladą
Ile powinna kosztować dobra truskawka? Czy trzeba myć ją przed spożyciem? Jak łączyć ten owoc z czekoladą oraz dlaczego pan Manfred ma dwie żony i to na legalu?! Czytajcie relację!
Pobawmy się w skojarzenia! Wakacje – plaża. Sandały – skarpetki. Czerwiec? Truskawki!!! Wszyscy znamy to uczucie, gdy nadchodzi ten dzień, w którym na straganach, przy galeriach handlowych, drogach, słowem wszędzie wyrastają stoiska z truskawkami. Po miesiącach wyczekiwania i ewentualnego karmienia się chińskimi podróbkami, pragniemy tych dojrzałych, najczerwieńszych, najsłodszych i… najtańszych. Eh… Niestety przez lata ukształtowała się w naszym społeczeństwie niesmaczna postawa domagania się by nasz ukochany owoc był dostępny w bardzo niskiej cenie. Czy słusznie? Czy aby nie kłóci się to z dbałością o jakość? Z czego właściwie wynika cena truskawki?
Pod koniec czerwca miałam nieskrywaną przyjemność i przywilej sprawdzić jak właściwie wygląda uprawa truskawek. Spotkanie z jednym z najbardziej cenionych plantatorów na Śląsku odbyło się w ramach projektu Czas na Polskie Superowoce, zorganizowanego przez Macieja Dolatę oraz przy udziale mojej skromnej i złaknionej wiedzy (i słodkości!) osoby. Na spotkaniu byli obecni przedstawiciele prasy branżowej, radia, a także osobistości kulinarne, a także blogerzy.
Tam, gdzie rosną truskawki
Pan Manfred Skrzypczyk, właściciel 4-hektarowego pola truskawek mieszczącego się na skraju Księżego Lasu, wyglądał dokładnie tak tylko mogłabym sobie go wyobrazić – starszy pan pełen wigoru w kapelusiku, firmowych ogrodniczkach oraz szczerym uśmiechem na twarzy. Jego pasja i zamiłowanie do tego, co robi przerosły jednak moje oczekiwania. Jego opowieści o truskawce słuchało się jak wciągającej historii przygodowej. Jego historia zaczęła się wiele lat temu, gdy jeszcze prowadził tradycyjne gospodarstwo z trzodą chlewną. Względy ekonomiczne zmusiły go do tego, by zająć się czymś innym, co przy tak niewielkim areale przynosiłoby rodzinie większe pieniądze i satysfakcję. Tak zainteresował się właśnie truskawką. Najpierw były to różne odmiany pozyskiwane od znajomych po fachu. Ale w końcu pan Manfred, jako idealista, stwierdził, że postawi na odmiany kwalifikowane. Dziś po 21 latach prób i błędów, jego truskawki uchodzą za najlepsze na Śląsku. I do tanich nie należą! W szczycie sezonu za kilogram truskawek z Księżego Lasu trzeba zapłacić 11-12 zł. Z czego wynika ta cena?
Truskawka to roślina! Zbiory są zależne od pogody – temperatury, ilości słońca, deszczu… Poza tym, nie wszystkie odmiany będą nadawać się na nasze ciężkie ziemie klasy 3. – mówi plantator.
Te zmienne to jeden z czynników, które sprawiają, że uprawa truskawki do łatwych nie należy. Ale do tego wszystkiego trzeba doliczyć czas, który właściciel pola poświęca na doglądanie owoców. Pan Manfred spędza na polu więcej czasu, niż z własną żoną! Śmieje się wręcz, że oddał serce dwóm kobietom.
Z truskawką jest jak z kobieta, im chcesz ją mieć piękniejszą, tym bardziej musisz o nią dbać i ją pielęgnować – radzi Pan Manfred Skrzypczyk.
Ta dbałość wcale jednak nie oznacza, że jego pole wygląda „idealnie” jak obrazek z filtrem z Instagrama. Przeciwnie! Tu rządzi natura – między krzaczkami truskawek wyrastają niezapominajki, gdzie indziej rumianek, panoszą się wszelkiego rodzaju chwasty i owady, które owoce zapylają. Wszystko zgodnie z tym jak to natura wymyśliła! To pole na wskroś ekologiczne. Dlatego przy zbieraniu truskawek – od czego zaczęło się spotkanie prasowe – można było podjadać bez mycia owoców i obawy o niepożądane efekty uboczne. Coś pięknego! I pysznego!!!
Jakość = cena
O tym, że mamy do czynienia z wyjątkowo dobrym produktem może świadczyć chociażby fakt, że – w przeciwieństwie do większości koszyczków zakupionych w moim życiu – na produkcie z pola Pana Manfreda mamy wypisane dane, łącznie z jego prywatnym (!) numerem telefonu. Pan Manfred jest dumny ze swoich truskawek. I ma do tego pełne prawo! Jego ukochaną odmianą, z której cieszy się najbvardziej jest Rumba, ale uprawia też odmian takie jak: Falco, Dahli, Verdi, Magnus i Malwina. Wiedzieliście, że jest aż tyle odmian truskawki? A oczywiście to tylko kilka z istniejących!
Nie interesuje mnie hejt, nie interesuje mnie ilość „polubień”, moimi „polubieniami” jest ilość sprzedanych koszyczków – deklaruje Pan Manfred.
A z tym, mimo wyższej ceny, niż u konkurencji – rodzina Skrzypczyk nie ma problemu. Ich truskawka jest dopieszczona słońcem, nie tłucze się po giełdach, hurtowniach, więc jest zrywana tuż przed sprzedażą, a nie gdy jest jeszcze niedojrzała, zielona. Oczywiście, Pan Manfred mógłby tak robić, jak większość producentów, ale kieruje się nieco innym izasadami. I do tego nawołuje innych rolników. Ja zaś apeluję do nas jako konsumentów – nie wymagajmy najniższej ceny za najwyższą jakość, bo to jest sprzeczne samo w sobie. W ten sposób zmuszamy samych plantatorów do zaniżania jakości, używania chemii, ale też do wiecznej pracy na skraju opłacalności.
Nie jest sztuką produkować za bezcen. Trzeba produkować jakość. My, jako rolnicy z sercem, którzy uprawiają prawdziwe owoce, powinniśmy się jednoczyć i wymagać dla nas dobrej ceny za dobry owoc. Mamy towar droższy od lokalnego rynku, a po ten towar ciągle ktoś przyjeżdża i chce zapłacić, bo wie, że jak kupi 2 kg to zje 2 kg, bez wyrzucania połowy. Ewentualnie pęknie z przejedzenia – śmieje się właściciel plantacji obdarzony wyjątkowo soczystym poczuciem humoru.
Czas na ucztę!
Po odwiedzinach na samej plantacji, przenieśliśmy się do restauracji Pod Platanami w pobliskich Wilkowicach. Tam przekonaliśmy się o tym jak uniwersalna kulinarnie jest truskawka. Dokładnie tak jak czekolada! I właśnie te dwa boskie składniki były elementami nieodzownymi każdego z zaserwowanych nam dań. Mistrzem ceremonii był sam Mikołaj Rey znany szerszemu gronu jako finalista I. edycji Masterchefa. Gotowali też dla nas Łukasz Ziembiewicz (szef kuchni restauracji Pod Platanami) oraz Agnieszka Jasińska (Kulinarne Nawigacje). Czego tam nie było?! Jako starter, m.in. szaszłyk z serem Halloumi, cukinią, truskawkami, pesto miętowo-bazyliowym z kawałkami gorzkiej czekolady. Wśród dań głównych znalazły się z kolei: plastry pieczonego fileta, z truskawką podane z zielonymi szparagami, kruszonką orzechową i sosem czekoladowym. A także ryba – karmazyn z konfitowaną cytryną, groszkiem cukrowym, truskawką szafran-balsamico i również sos czekoladowy.
Nasze wyrzuty sumienia wobec tego ucztowania uspokoiła pani dietetyk, Iwona Zmysło z portalu Zdrowocześni.pl, która opowiedziała o tym jak fantastycznym surowcem jest truskawka bogata w błonnik i witaminę C.
Mój udział sprowadził się oczywiście do degustowania (haha), ale też opowiedzenia o połączeniu truskawki z czekoladą. Nie byłam gołosłowna – poczęstowałam uczestników polską czekoladą bean-to-bar (Beskid Chocolate) z liofilizowaną polską truskawką.
Zobacz filmik z wydarzenia
To było bardzo kameralne spotkanie w bardzo nieśpiesznym stylu. Spotkanie, które przypomniało mi, że to, co najlepsze często jest blisko. Jest warte swojej ceny. I wymaga chwili zatrzymania, by sobie uzmysłowić jakość, z którą przychodzi nam obcować. Było to spotkanie ludzi zakochanych w tym, co robią i w dobrym jedzeniu.
Czas na Polskie Superowoce >>> KLIK!
Zdjęcia: Małgorzata Skrzypczyk oraz Aurora, czyli ja w sosie własnym
Plantacja Truskawki Manfred Skrzypczyk – ul. Wiejska 53, 42-674 Księży Las
Brak komentarzy