Najbardziej wiralowa czekolada tego sezonu – dubajski pistacjowy wypas
Nigdy nie byłam w Dubaju. I raczej nie będę. Po co, skoro można się tam teraz przenieść za sprawą najmodniejszej czekolady tego roku?! Przedstawiam wam obłędnie smakowitą tabliczką pełną pistacji i czegoś chrupiącego. I nie są to orzechy, ani świerszcze! Takiego dodatku w ganaszu jeszcze nie jedliście! Ciekawi co to? Czytajcie (i jedzcie!).
Viralowa słodycz 2024
Dubaj to synonim przepychu i luksusu. I trochę też taka jest ta tabliczka. Ale raczej w dobrym znaczeniu tego słowa, bo to bogactwo smaku i tekstur. To mleczna czekolada nadziewana kremem pistacjowym, tahini (pasta sezamowa), w którym to ganaszu znajduję się także… ciasto filo (kataifi). Za tym wyjątkowo smakowitym pomysłem stoi dubajska marka Fix Dessert Chocolatier. To właśnie u nich od grudnia 2023 roku można kupić oryginalną tabliczkę. Za sukcesem marki i samym pomysłem stoi pochodząca z Zjednoczonych Emiratów Arabskich Sarah Hamouda, która w ten smaczny sposób chciała oddać hołd tradycjom kulinarnym swojego kraju. Smak tabliczki ma przypominać deser zwany knafeh.
Tabliczka, z które wydobywa się soczyście zielone nadzienie pełne „włosków” ciasta prezentowała się tak smakowicie, że szybko stała się obiektem pożądania łasuchów na całym świecie. Gdy amerykańska firma Nuts Factory zaczęła importować dubajskie tabliczki rozpoczęło się istne szaleństwo. Tabliczka stała się viralem na TikToku i Instagramie. I tak też dowiedziałam się o jej istnieniu. Zachorowałam na nią. Na szczęście wreszcie mój ból został uśmierzony. Bo okazało się, że jedna z polskich marek rzemieślniczej czekolady przymierza się do wypuszczenia dokładnie takiej tabliczki!
Trudna słodka sztuka
Oczywiście mogłabym sobie zrobić taką tabliczkę sama w domu. Phi. A właśnie, że wcale nie takie „phi”. Sztuka wylewania tabliczek nadziewanych to samo w sobie dość karkołomne zadanie. A jeszcze z tak skomplikowanym ganaszem brzmi mniej więcej jak odwzorowanie na kartce papieru obrazu Mony Lisy. Nie mniej, wielu internetowych celebrytów jak też zwyczajnych firm zabrało się za to zadanie. Na TikToku można znaleźć dziesiątki filmików, w których ktoś stara się sprostać zadaniu. Ja zostawiłam to fachowcom. Wiedziałam, że w manufakturze Beskid Chocolate robi się rzeczy ( z samą czekoladą na czele) od podstaw i tylko z najwyższej jakości surowców. Jak przyznaje właściciel i główny czekoladnik, Janek Woźniak, to było wyzwanie, bo nie często robi się tu nadziewane tabliczki. – Prawie wszystkie składniki naszej czekolady w stylu dubajskim są obrobione od metodą od ziarna.
Wyprodukowana przez Beskid Chocolate tabliczka to mleczna o dość wysokiej zawartości kakao, bo 42%. W planach jest też dark milk 50% Madagaskar z plantacji Bejofo. A może i biała oraz ciemna opcja. Tym, co wzbudza ogromne emocje i ślinotok w dubajskiej czekoladzie jest sam ganasz. W związku z tym, że jak już nadmieniłam, Beskid Chocolate specjalizuje się w tabliczkach bez nadzienia, Janek poprosił o pomoc w recepturze ganaszu cukiernika z Bielska-Białej, który ma równie mocną zajawkę na czekoladę, Tomka Jarmolskiego. Wszystkie składniki ganaszu zostały wykonane od podstaw.
Nadziana luksusem
Jeśli chodzi o nadzienie pierwsze skrzypce grają tu pistacje. Stanowią blisko 60% składu receptury! To pierwszego gatunku pistacje tureckie, które cieszą się swą renomą i sławą przez wzgląd na swój żywy, a wręcz jaskrawy zielony kolor. – Prażyliśmy je bardzo delikatne, aby zachować ich kolor i wydobyć lekko smak prażonej pistacji – mówi twórca tabliczki. – Następnie trzeba było je przetworzyć na pastę w melangerze. Potrzebowaliśmy około 8 godzin ucierania, aby uzyskać aksamitną konsystencję bez żadnych dodatków. Kolejnym krokiem było przygotowanie pasty tahini z jasnego sezamu, również metodą rzemieślniczą od ziarna – mówi.
Tym, co najbardziej zaskakuje w czekoladzie jest zawartość ciasta filo w formie cieniutkich nitek (kataifi). To jedyny produkt, który nie został wykonany w całości w manufakturze z powodu braku odpowiednich warunków. Ciasto to przygotowuje się na bazie mąki, wody i oleju jest niejako dalekowschodnim odpowiednikiem europejskiego ciasta francuskiego (w którym zamiast oleju stosuje się masło). Wielokrotnie wałkowane tworzy wielowarstwową strukturę. Na koniec jest cięte w bardzo cieniutkie nitki. W wielu przepisach na dubajską czekoladę, które możemy znaleźć w Internecie ciasto kataifi podsmażane jest na maśle. – W naszej czekoladzie zastosowaliśmy inne rozwiązanie, które jest naszą słodką tajemnicą. Wszystko po to, by móc uzyskać bezpieczny długi termin do spożycia, nie tracąc walorów smakowych w produkcie – deklaruje producent.
Finalnie wszystkie składniki, tj.: pasta pistacjowa, pasta sezamowa z dodatkiem białej rzemieślniczej czekolady Beskid Chocolate i drobinkami ciasta kataifi, miesza się razem i tak powstaje jedyne w swoim rodzaju nadzienie czekolady w stylu dubajskim!
A czemu to tyle kosztuje?
Z całą pewnością nie dlatego, że brandowane jest jako dubajskie. Produkcja tej czekolady jest wyjątkowo skomplikowana i pracochłonna. Po przygotowaniu ganaszu, o którym mowa powyżej, trzeba jeszcze stworzyć korpusy tabliczki i nadziać je wyżej opisanym ganaszem. – Tabliczki dubajskie przygotowujemy w naszej manufakturze w analogiczny sposób do produkcji pralin czekoladowych. W pierwszej kolejności malujemy formy, używając do tego naturalnych barwników z odrobiną masła kakaowego. Następnie wylewamy korpusy i poddajemy je krystalizacji. Skrystalizowany korpus napełniamy ganaszem pistacjowym. Robimy to przy użyciu z worka cukierniczego. Po równomiernym rozłożeniu ganaszu w korpusie zamykamy formy ponownie czekoladą. Po finalnej krystalizacji tabliczka nadaje się do wyciągnięcia z formy jest gotowa do zapakowania.
– Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że gdy mieliśmy już opracowaną recepturę i zamkniętą na 100%, dostałem od pewnego znajomego z Turcji przepis, który używają osoby z Turcji do produkcji tej czekolady. I był niemal identyczny do tego, co my spreparowaliśmy metodą prób i błędów w naszej manufakturze – dodaje Janek.
Jestem przekonana, że każdy kto spróbowałby przygotować tego typu czekoladę w warunkach domowych, w mig i bez zbędnych objaśnień zrozumie czemu ta czekolada jest aż tak droga. Z resztą biorąc pod uwagę aktualne ceny samego kakao oraz pistacji już zyskujemy pewność, że tu nikt nie chce zarobić na marce albo pomyśle. Tu płacimy za ciężką pracę i jakość. I to czuć, trust me!
Czy ta czekolada urywa tyłek?
Oryginalna tabliczka dubajskiego specjału kosztuje ok. 70 zł. Plus przesyłka (jakieś jedyne 130 zł). Oczywiście nie musicie mi wierzyć. Ta marki Beskid Chocolate 49 zł. Dużo? Jest tego warta!
Oczywiście nie musicie mi wierzyć. Możecie też udać się do najbliższego Kauflanda w waszej okolicy i kupić tam tańszą wersję niemieckiego producenta. Ale zażalenia po jej zjedzeniu miejsce sami do siebie. 70% czekolady to korpus nadzienia, a tylko 30% ganaszu. W nim zaś samym mało pistacji i ciasta filo.
Dość narzekania, pora na słowa uznania dla polskiego producenta i samej twórczyni oryginalnej dubajskiej tabliczki. Sam pomysł by do ganaszu dodać chrupiuące tłuste ciasto i aksamitną pastę orzechową jest tak wspaniały, że z chęcią wręczyłabym autorce honorowego Nobla. Natomiast chylę czoła przed dokonaniem Janka i ekipy Beskid Chocolate. Z całą szczerością mojego podniebienia, od lat nie jadłam tak smacznej i świetnie wykonanej czekolady. Owszem, urwało mi tyłek! Ups! Chyba muszę zjeść jeszcze kawałeczek, żeby go znów odzyskać. Ale to nie problem, bo ta czekolada jest autentycznie uzależniająca. Żeby nie było, że nie ostrzegałam!
1 komentarz
Link do czekolady dubajskiej w naszym sklepie, zapraszam 😉