Zróbmy sobie jesień
Żeby powstało dziecko trzeba by się spotkało dwoje ludzi. Poszło ze sobą do łóżka. I nie po to by smacznie (i grzecznie) zasnąć obok siebie. Mało tego – trzeba by jeden sprytny i ruchliwy plemnik dotarł do komórki jajowej i się z nią połączył. Potem, gdy wydaje się, że sprawa załatwiona, trzeba czekać 9 długich miesięcy.
Co zrobisz? Nic nie zrobisz… Na szczęście to tylko tekst pewnej mało ambitnej piosenki. Jeśli za oknem zamiast prawdziwej jesieni umościła się szaruga przyprawiająca o depresję nawet chomiki to niezawodny znak, że trzeba zacząć działać. Trzeba samemu sobie zrobić jesień! Pan Bóg używał do aktu stwórczego słów. I to wcale nie jest głupi pomysł. W tym wypadku jednak polecam użyć czekolady. Być może dla niektórych jesień zaczyna się w łóżku, dla innych w kinie, ale dla mnie zdecydowanie w kuchni. Jeśli mamy odczarować pochmurną listopadową aurę to odpowiednie miejsce do uczynienia takiego cudu. Prócz czekolady będziemy potrzebować rąk, fartuszka (oj, tak!), śmietany (30% brzmi dobrze, 36% jeszcze lepiej) i… jesiennych skarbów. Z resztą, zerknijcie poniżej.
Jesienne trufle czekoladowe
Składniki:
Pół szklanki słodkiej śmietany
2 tabliczki czekolady 70%
Skórka pomarańczy (1 łyżeczka)
1 łyżeczka orzeszków ziemnych
1 łyżeczka orzechów włoskich
1 łyżeczka nerkowców
1 łyżeczka orzechów laskowych
1 łyżeczka suszonej żurawiny
Pół szklanki korzennych herbatników
Kakao
Cukier puder lub mąka kokosowa
Wykonanie:
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Dodać śmietany. Wymieszać. Orzechy posiekać (niezbyt drobno). Herbatniki ugnieść na drobny piasek. Składniki sypkie wymieszać i połączyć z czekoladą. Odstawić do wystygnięcia. Najlepiej na całą noc.
Po wystygnięciu masa nadaje się do tworzenia sympatycznych kuleczek, dalej zwanych truflami. Trufle formujemy przy pomocy kolistego ruchu dłoni. Gotowe obtaczamy w kakao. Dla uzyskania odpowiednio jesiennego charakteru, smarujemy środek gotowego trufla czekoladą i przykładamy do cukru pudru. O, właśnie tak!
I proszę! W ten oto sposób zrobiliśmy sobie nie tylko łakocie. Ale i Złotą Polską Jesień. I na tym ten wpis mógłby się zakończyć. Ale jest jeszcze morał. Cóż, większość przepisów na coś czekoladowego kończy się kropką. A moje morałem… I niech tak zostanie, bo czekolada jest naprawdę magiczna!
Nic nie zrobi się samo! Oto jest to nadzienie, które dodałam do dzisiejszego przepisu i wpisu. Albo ono samo z niego wypłynęło, jak to nadzienie… Dodam jeszcze, że nic, a już najbardziej nic, co wydaje się oczywiste. Przyzwyczajeni do tego, że gadżety wyręczają nas w codziennych czynnościach zapominamy, że o to, co najważniejsze musimy sami zadbać. Pasje, przyjaźnie, dobry humor, dusza, miłość… Pozostawione same sobie, nawet z pomocą najlepszych aplikacji nie będę się rozwijać.
Znajdźmy dla siebie czas. Zaangażujmy się. Porozmawiajmy. Odłóżmy na bok telefony. Spójrzmy w sobie oczy. Tak niewiele. A tak dużo.
Brak komentarzy