Soczyste mango i bardzo szczera czekolada
Jak w ciemno wybrać jakikolwiek prezent czekoladowy dla mnie? Wystarczy wybrać coś z mango! Ale czekolada podarowana mi pod choinkę od siebie dla samej siebie musiała nie tylko zawierać mój ulubiony owoc, ale sama w sobie być szczególna. Dlatego wybrałam Piurę z mango belgijskiej marki Mike&Becky.
Gdyby przyjrzeć się obszernej galerii moich eks facetów szybciutko dojdziemy do wniosku, że nie posiadam czegoś takiego jak jeden sprecyzowany typ, w którym gustuję. Blondyn, brunet, wysoki, niski, z kaloryferem czy bojlerem – kogo to właściwie obchodzi? Mnie zawsze interesowało nadzienie, znaczy wnętrze człowieka. Jego historia, poczucie humoru, charakter, pasje. To jest coś, co może sprawić, że poczuję ten nieokiełznany magnetyczny apetyt. Liczy się całokształt. Dlaczego to piszę? W przypadku czekolady posługuję się takim samym kluczem doboru.
W związku z tym, że nie jest to blog randkowy, przejdźmy do spraw najważniejszych na tej planecie. Co urzekło mnie w tabliczce, którą sobie podarowałam jako tegoroczny prezent świąteczny? Najpierw podstawowe fakty!
Belgijska czekolada inna, niż pozostałe
Belgia to niekwestionowana stolica czekolady! Odwiedziny przed laty w tym kraju sprawiły, że zakochałam się w czekoladzie na poważnie. To właśnie stąd pochodzi czekoladowy koncern, który zasila znakomitą część cukierni i pracowni czekoladowych na całym świecie. Dlatego z miłym zaskoczeniem odkryłam, że w kraju tym powstają też małe marki bean-to-bar. Mike&Becky to para producentów mieszkająca w Brukseli, która rozpoczęła swoją przygodę w 2015 roku. Najpierw importowali ziarna dla czekoladowych manufakturzystów, by w 2016 roku otworzyć pierwsze pracownię oraz kawiarnię z czekoladą typu bean-to-bar w stolicy.
Wbrew temu, co z pewnością każdy z Was sobie myśli, Mike to „ona”, czyli Julia Mikerova, a Becky to „on” – Björn Becker. Importując doskonałe ziarna kakaowca bezpośrednio z 5 plantacji na całym świecie, zaświadczają, że zrównoważony rozwój to dla nich nie tylko słowo, a podstawa filozofii pracy. Oprócz płacenia uczciwej ceny, która znacznie odbiega od ceny rynkowej i unikania plantacji wykorzystujących pracę dzieci, Mike & Becky używają również wyłącznie organicznego cukru z buraków, który jest dodawany do ich tabliczek w zakładzie produkcyjnym zasilanym w 100% ekologicznie.
Soczyste mango
Jestem w stała w uczuciach. Mango kocham odkąd poznałam jego smak jeszcze jako nastolatka. Dziś, każda czekolada z udziałem tego owocu jest dla mnie łakomym kąskiem. Nic dziwnego, że spośród wszystkich oferowanych tabliczek marki Mike&Becky wybrałam tą. Cóż, nie ukrywam, że podsunął mi ją prosto pod nos Piotr z Sekretów Czekolady, za co mu uprzejmie dziękuję). To 65% ciemna czekolada z ziaren pochodzących z terenu peruwiańskich And, która zawiera w sobie mango z Ugandy.
Co ciekawe i cenne, na opakowaniu znajdujemy dokładną nazwę ziarna (Piura Porcelana ’Albino’), adres plantacji oraz rok zbioru (2021). Region Piura jest domem dla wielu rodzimych drzew kakaowych, z których najbardziej znanym jest (Gran) Blanco. Terroir większej doliny Piura można opisać jako „suchy las”, w którym deszcz pada tylko przez kilka miesięcy w roku. Ziarna kakaowca są potomkiem odmiany „Nacional”, jednej z najrzadszych na świecie, charakteryzującej się białą barwą i delikatnym smakiem.
Czekolada ma intensywny, głęboki i kwaskowaty smak. Szczerze, gdyby ktoś zapytał mnie jaki owoc został wkomponowany w tą tabliczkę, chyba trudno by mi było powiedzieć, że to mango! W żadnym wypadku nie podsuwam tej uwagi jako mankamentu.
Czy to Paddington?
Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała czegoś o samym opakowaniu. Spodobał mi się naturalny jasny kolor etykiety, kojarzący się z mango. A także para niedźwiadków. To rasa niedźwiedzi andyjskich, zwanych też okularowymi. Większość osób zna je w osobie słynnego misia Paddingtona, który właśnie urodził się w Peru i został zabrany do Londynu. To jedyne niedźwiedzie występujące w Ameryce Południowej. Aktualnie są gatunkiem zagrożonym wyginięciem… Jak wyjaśniają twórcy tabliczki – symbolizują harmonię i równowagę. A ja bardzo cenię sobie te wartości i ich poszukuję.
Jeszcze bardziej przemówiły do mnie określenia samej czekolady marki: „real. honest. chocolate”. Co jak co, ale szczerość i prawdziwość to coś ogromnie ważnego nie tylko w czekoladzie, ale w relacjach międzyludzkich. I tak oto powróciliśmy w nietuzinkowy sposób do tematu randek. Tylko czy w czasach Tindera można jeszcze liczyć na coś prawdziwego (nie wspominając o miłości…)? Nie wiem, ale chyba bezpieczniej jest tworzyć bliskie związki z czekoladą. Haha.
Polecam Wam tą tabliczkę w chłodne i ponure dni, bo świetnie przywodzi smak lata. Jest mocna, ale zarazem nie przytłaczająca. Długo pozostawia w nas smak kakao. Mniam!
Mike&Becky >>> https://mikeandbecky.be
Brak komentarzy