Czekolada w czasach zarazy
Epidemia zbiera ponure żniwo. Niszczy zdrowie i… biznesy. Gdzie kupować czekoladę. Czy kupować czekoladę? I czy może jej zabraknąć przez wirusa???
Zacznijmy od tego, że czekolada jest bardziej, niż wskazanym produktem, w który powinniśmy się zaopatrzyć w czasie epidemii. Ziarno kakaowca, zaliczane do grupy superfoods, bogate jest, m.in. w witaminy z grupy B, które budują naszą odporność. Ma też spore pokłady magnezu, który pomoże także obciążonemu systemowi nerwowemu. Bo jak tu się nie stresować, gdy cała ta sytuacja wpływa niekorzystnie na całą branżę czekoladową. A nad czekoladożercami wisi widmo tego, że może zabraknąć ich ulubionego smakołyku.
Ale nie bądźmy tacy skupieni na sobie. W rzeczy samej, potrafię opanować żądze (chyba…), ale prawdziwy ból sprawia mi słuchanie od moich kolejnych znajomych, że ich biznesy są naprawdę zagrożone przez jednego małego paskudnego wirusa. Jaki wpływ wywarł on na małe czekoladowe firmy? I czy rzeczywiście może zabraknąć czekolady?
Sytuacja rozwija się dwutorowo. Jak dowiedziałam się z pierwszej ręki, czyli od rodzimych producentów sprzedaż czekolad online działa prężnie, a jednak ludzie w czasach zarazy znacznie chętniej kupują… ryż, papier toaletowy i środki czystości. Ewentualnie jeszcze konserwy. Produkty luksusowe to niestety nie pierwszy wybór przeciętnego Polaka. A akurat prawdziwa czekolada powinna się znaleźć na liście zakupów, zamiast tanich naszprycowanych chemią i słodzikami produktów.
Łańcuchy dostaw bezpieczne
Druga sprawa dotyczy samych dostaw ziaren kakaowca do producentów rzemieślniczych tabliczek, którego przecież uprawia się tylko w wybranych częściach świata. Tymczasem niektóre łańcuchy dostaw zostały zakłócone. Na szczęście – jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez Fine Cacao i Chocolate Institute (FCCI) zakłócenia te nie są tak poważne jak w przypadku wielu innych branż. – Nie wydaje się jeszcze, aby którekolwiek z ankietowanych przedsiębiorstw miało własne przerwy w łańcuchu dostaw surowców i myślę, że należy to podkreślić – wyjaśnia Carla D. Martin, dyrektor wykonawczy FCCI. – Nie jest to jeszcze dowód kryzysu łańcucha dostaw w kakao lub czekoladzie – uspokaja.
A może jednak nie do końca… ?
Nieco bardziej ostrożny w tym optymizmie jest Bartłomiej Garnuch z Vatavia – Cocoa&Chocolate – Nikt nie zagwarantuje, że nie dojdzie do zarażeń wśród pracowników fabryk, co w prostej linii prowadzi do ich zamknięcia. Kluczem tutaj wydają się tak znienawidzone przez wszystkich certyfikaty jakościowe – w przemyśle spożywczym standardy są tak wyśrubowane, że nawet w czasach gdy nie było zagrożenia epidemiologicznego szanse na przeniknięcie niepożądanych bakterii, wirusów czy ciał obcych do produktu były bardzo nikłe. Teraz więc te zabezpieczenia dotyczące bezpieczeństwa surowców spożywczych, które są wymagane np. przez certyfikaty IFS, BRC czy FSC22000 są na wagę złota, gdyż ci, którzy je wprowadzili mają już zabezpieczenia wymagane na czas epidemii, w tym maseczki, dezynfekcję rąk itp. Co więcej, główni producenci czekolady mają zabezpieczony surowiec na minimum 2-3 miesiące do przodu, więc o ile nie stanie się nic niespodziewanego, to czekolady czy kakao nie powinno zabraknąć. Dodajmy do tego jeszcze ziarno kakaowe, którego zapasy ze względu na niezłe zbiory są niemałe, więc nie spodziewałbym się problemów z dostępnością. Problem może się zacząć natomiast, gdy w krajach afrykańskich dojdzie to fali zakażeń, a my w Europie nie zdążymy sobie z problemem jeszcze poradzić. Jest to jednak kwestia, jak sądzę, ok. 6 miesięcy, które dadzą nam odpowiedź.
Jednym słowem – ani fani rzemieślniczych tabliczek, ani wielbiciele pralin nie powinni się póki co martwić. Póki co.
Ucieczka do sieci
Być może jeszcze przez jakiś czas więcej zamówień będzie online. Ale akurat jeśli chodzi o biznes czekoladowy w Polsce ten zakwitł wcześniej, niż nadeszła tegoroczna wiosna. Sklep Sekrety Czekolady czy Słodki Przystanek, Manufaktura Czekolady albo Lupo Chocolate – wszyscy są od dawna dostępni z wysyłką do klienta. Najważniejsze teraz jest by firmy te dały znać czekoladożercą, że po prostu są!!! Gdy wszystko wokół się zamyka i zamiera, grunt by poinformować, że ktoś jeszcze działa. –Najważniejszą rzeczą, o której informowały różne firmy, było to, że uważali, że strategia, która była dla nich najlepsza, to komunikowanie się – mówi Carla D. Martin. – Niezależnie od tego, czy odbywa się to za pośrednictwem Instagrama, Facebooka lub newslettera, informuj odbiorców o tym, jak reagujesz na koronawirusa, pokazując jak on wpływa na twoją firmę.
Czekoladowa solidarność
To również czas by odezwać się nie tylko do samych klientów, ale też innych firm. Wszyscy solidarnie szyją maseczki, siedzą w domu, malują tęczę,śpiewają, więc czemu by również nie zawiązać ruchu solidarności producentów czekolady?! – Komunikacja, którą ankietowani wskazali jako priorytetową, to komunikacja z innymi firmami czekoladowymi jako sposób poszukiwania różnych nowych strategii i zasobów – mówi D. Martin. I dodaje: – To, co zdecydowanie zalecam,to bycie tak elastyczni komunikatywni, jak to możliwe, by dostosowywać się do tej sytuacji. Gdyby kiedykolwiek nastał moment, by organizatorzy wydarzeń, konkursów, organizacje edukacyjne (i blogerzy, dziennikarze – przyp. własny) zebrali się i spróbowali wesprzeć małe firmy w zwiększaniu sprzedaży przez Internet, który jest jednym z obszarów mniej dotkniętych, to nastał on właśnie teraz.
A jak to wygląda w rzeczywistości?
Skontaktowałam się z jednym z moich najulubieńszych producentów czekolady rzemieślniczej, Zotter z Austrii. Oto jak o wpływie epidemii na produkcję opowiedziała Julia Zotter.
Aurora: Czy odczuliście już wpływ epidemii koronawirusa na swój biznes?
Julia Zotter: Cóż, jako organiczny, uczciwy i rzemieślniczy producent czekolady bean to bar, naszymi głównymi klientami detalicznymi od zawsze były małe sklepy specjalistyczne, niezależne sklepy z wyszukanymi produktami, delikatesy, w których sprzedawca może coś więcej opowiedzieć o naszej bogatej ofercie … Nie współpracujemy z wieloma dużymi sieciami lub supermarketami. Te mniejsze sklepy są zwykle bardziej innowacyjne i mają osobiste podejście do klienta. I są dość odporne na kryzys! O ile nie dojdzie do pandemii, jak się okazuje. Tak więc, jeśli chodzi o wpływ koronawirusa, większość naszych stacjonarnych klientów (sklepów) jest mocno dotknięta. Albo zmuszona do pozostania zamkniętym, albo powoli zmuszona do sprzedaży internetowej (co nie jest wcale takie łatwe). Oczywiście nieliczne sieci supermarketów, w których sprzedajemy, sprzedają ponadprzeciętnie, ale spadek ogólnej działalności jest katastrofalny. Wciąż mamy kilka mniejszych sklepów, które mogą pozostać otwarte, więc to też pomaga.
Pracownicy są wciąż dostępni, ale w trybie online.
Sprzedaż online nie jest prosta nagle do wdrożenia, ale to chyba teraz jedyny opłacalny kierunek.
Tak, nasz sklep internetowy kwitnie. To jak Święta Bożego Narodzenia 2. Mamy szczęście, że mamy dobrze ugruntowaną bazę online, łatwo dostępny sklep internetowy i bardzo doświadczony zespół, który go prowadzi. Pozyskujemy teraz wielu nowych klientów online i można twierdzić, że wybierają szerszą gamę czekolad, niż gdyby poszli do sklepu stacjonarnego. Wydaje mi się, że to pozytywny efekt pandemii: wielu naszych klientów ma teraz czas na dokładne przejrzenie naszej oferty i mogą teraz wybrać czekoladki, których nigdy wcześniej nie próbowali … I w ten sposób mogą wreszcie znaleźć swoją ulubioną czekoladę!
Oto jak Zotter w właściwy sobie sposób radzi sobie z epidemią.
Oto szczepionka! Niestety nie przeciwko koronawirusowi, ale za to bardzo dobra dla duszy!
Mniejsza sprzedaż oznacza też dla was mniejszą produkcję. Czy może produkujecie tyle samo ze względu na to, że czekolada to produkt, który można długo przechowywać w magazynie?
Produkcję redukujemy maksymalnie. Nasze produkty mają naturalnie krótki okres przydatności do spożycia w porównaniu do większości innych czekolad, ponieważ nie używamy żadnych konserwantów. Tak więc produkujemy najmniejsze ilości, jakie możemy. Wolimy produkować częściej, abyśmy mogli utrzymać jak najwyższą jakość.
Ale się nie poddajecie?!
Absolutnie nie! Mój ojciec już nie raz przechodził wielki kryzys w prowadzeniu firmy, więc wiemy jak sobie radzić w tak ekstremalnych warunkach (polecam wywiad z Josefem Zotterem, w którym opowiada dokładnie o tym jakie wnioski wyciągnął z poprzednich kryzysów >>> KLIK i jeszcze ten >>> KLIK). I staramy się nie dopasować do obecnych potrzeb klienta. Widziałaś nasze najnowsze czekolady z serii limitowanej? To czekolada zamiast papieru toaletowego i czekolada dla chomików, bo teraz wszyscy chomikują (np, wspomniany papier toaletowy). Z miejsca stały się hitami! W związku z tym, że mamy nieco więcej czasu wolnego wymyślamy, eksperymentujemy! Nasz zespół Zotter współpracuje naprawdę świetnie. Paradoksalnie czasy takie jak te zbliżają nas jeszcze bardziej do siebie. Mamy szczęście, że mamy tak oddanych ludzi i wszyscy starają się dać z siebie wszystko, co najlepsze.
Cóż, na koniec rozmowy pozostaje mi życzyć szybkiego końca pandemii i do zobaczenia… No właśnie, miałam do Was przyjechać w kwietniu. A teraz nie wiadomo kiedy to nastąpi.
Teraz jest wiosna, czyli – normalnie – początek sezonu turystycznego dla naszego Teatru Czekolady i naszego Jadalnego Zoo, w którym odwiedziłoby nas kilka tysięcy odwiedzających tygodniowo. To smutne. Ale jeszcze bardziej martwię się jednak o naszych dostawców. Austria to bardzo bezpieczne miejsce na pandemię, ale wielu naszych partnerów nie ma tyle szczęścia. Uderzy ich nie tylko kryzys zdrowotny, ale także reperkusje gospodarcze. Najlepsze, co możemy teraz zrobić tutaj, to zrobić wszystko, aby być wiarygodnym klientem w przyszłości, aby mieli oni długoterminowego partnera ekonomicznego.
Z całą pewnością, z Waszym wyjątkowym podejściem do każdego, nikt nie zapomni. A już na pewno nie ja.
Zdjęcia Zotter >>> www.facebook.com/zotterschokolade/
Brak komentarzy