Gliwicka Czekoladziarnia – spełnione marzenie czekoholika
Gdy pośród banków, kebabowni i burgerowni, pubów i sklepów z płazem w nazwie, człowiek na swojej drodze napotyka miejsce pod szyldem „Czekoladziarnia”, nogi same mkną do jego progów. Wyobraźnia maluje wizerunek wnętrza ociekającego płynną czekoladą, w którym zza lady wynurzy się postać co najmniej tak sympatyczna jak ta odegrana przez Juliette Binoche. Czy gliwicka Czekoladziarnia okazała się dla mnie spełnioną obietnicą? Oddaję do schrupania moją subiektywną recenzję tego miejsca.
Gdy 10 lat temu moja czekoladowa pasja zaczęła kiełkować oferta tego, co mogłam kupić w sklepach była tak skąpa, że w zasadzie nie mam o czym pisać… Dziwnym trafem jednak na tej pustyni wyrosło wtedy dorodne drzewo karmiące mój apetyt, czyli blog Sekrety Czekolady, a wraz z nim sklep z czekoladowymi perełkami z całego świata. Choć nie za górami i za lasami, to jednak był on na tyle setek kilometrów daleko, że rozpaczliwie wołałam do Nieba, by jakoś zmienić tą sytuację. Bóg chyba mnie lubi i ma niezły słuch, bo jakiś czas potem została w moim mieście, Gliwicach, otwarta Czekoladziarnia. Miejsce, w którym można było napić się prawdziwej płynnej czekolady, a nie – jak w wielu lokalach – kakao doprawionego skrobią. Niestety z biegiem lat Czekoladziarnia nieco podupadła. Ale tylko po to by mile mnie zaskoczyć nowym i jeszcze bardziej smakowitym wydaniem!
Czekoladziarnia usytuowana jest na rogu ulicy Krupniczej i Grodowej, czyli bardzo blisko rynku. Wchodząc do klimatycznego wnętrza naprawdę trudno sobie wyobrazić, że dawniej zamiast tabliczek i ciast w witrynach mieściły się kiełbasy i tusze mięsne, bo miejsce to było… sklepem mięsnym. Pamiątką po tamtym czasie są piękne kafelki na podłodze i ścianach, które jako cenny zabytek podlegają opiece konserwatora.
Czekoladziarnia, jak sama nazwa wskazuje, jest pełna czekolady. Tej prawdziwej. Jako w jednym z nielicznych punktów sprzedażowych kupimy tu rzemieślnicze tabliczki polskich producentów, takich jak Beskid Chocolate, Manufaktura Czekolady i 100% Czekolady. Oferta ich tabliczek jest naprawdę bogata! To czyni to miejsce absolutnie wyjątkowym na tle innych lokali ze słodyczami.
Czekolady można też napić się na gorąco. Jest to gęsty (ale nie budyniowaty!) napój, który jest robiony na bazie rzemieślniczej polskiej czekolady (nie belgijskiej!). Bardzo miłym zaskoczeniem jest wybór przypraw, które możemy sobie dozować do czekolady, w tym sól, pieprz i chili.
Do wyboru są różne wielkości czekolad, a także jej rodzaje (mleczna, ciemna, biała). Niedawno doszła też opcja wegańska. Jeśli ktoś woli kawę te również są tu serwowane bardzo dobrej jakości. Nie może zatem zabraknąć czegoś do kawy. Ciastka i desery zmieniają się praktycznie co tydzień, nie dając powodu do znudzenia się ofertą. Znajdziemy też stale wpisane w menu „must-eat” miejsca pod taką nazwą jak Czekoladziarnia, czyli brownie. Jeśli ktoś zastanawiałby się czemu ciasta w Czekoladziarni są tak smaczne, odpowiedź jest jedna – pochodzą z rąk absolutnej pasjonatki cukiernictwa – Marii Łapy, czyli właścicielki Słodkości Tusi.
Popijając – przy spadku ciśnienia – kawę, i delektując się – przy spadku nastroju – czekoladą, a także zajadając – tak po prostu – ciasto możemy w Czekoladziarni zobaczyć mapę uprawy kakaowca, albo poczytać książki lub Be Magazyn, w którym można znaleźć moje artykuły. Jak miło samej sobie zrobić autoreklamę. Haha.
Czekoladziarnia to także miejsce różnych wydarzeń, w których prym wiodą degustacje i warsztaty czekoladowe. Ale można również załapać się na spotkania z dietetykami lub muzyką na żywo. Z okazji zmieniających się okoliczności, takich jak Walentynki lub Andrzejki zawsze można liczyć na akcje specjalne i rabaty. Był tu również nagrywany program o czekoladzie dla TVP3 i zorganizowano tu niejedną sesję zdjęciową, ze względu na wyjątkowy klimat tego miejsca.
A teraz przejdźmy do najważniejszego elementu, który jest sercem tego lokalu – gospodarzy Czekoladziarni, Emilii i Bartka. Choć są jeszcze studentami, wkładają w prowadzenie lokalu niesamowicie dużo pracy i pasji. Znacząco zmienili wnętrze, czyniąc je jeszcze bardziej czekoladowym. To ludzie, dla których czekolada jest naprawdę ważna i potrafią o niej sporo opowiedzieć. Regularnie uczestniczą w spotkaniach koneserów i różnego rodzaju wydarzeniach branżowych i stale próbują ulepszyć funkcjonowanie Czekoladziarni. Choć co rusz napotykają się z niezrozumieniem klientów, dla których cena wyższa, niż 10 złotych polskich za tabliczkę to skandal, cierpliwie tłumaczą czym ta czekolada różni się od tej z sklepu z płazem w nazwie. Mają zatem swój udział w misji tworzenia kultury jedzenia czekolady w naszym kraju. I chwała im za to.
Uwielbiam wpadać do Czekoladziarni. W zasadzie czasem czuję się tam jak w domu. To chyba najlepsza rekomendacja tego lokalu, więc pozostaje mi postawić kropkę.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym jednak nie dodała czegoś na po kropce. Otóż, ceny są tu bardzo przystępne. W toalecie znajdziemy zjawiskowo ładną umywalkę. Dodatkowy plusik za to, że można skorzystać z ksero. A jedyne, czego tu brakuje to wybór moich ukochanych pralin. Ale dzięki temu brakowi mogę poćwiczyć cnotę cierpliwości i oszczędzić i tak już zbyt dużej ilości przyjmowanych przeze mnie kalorii. Do zobaczenia w mojej ulubionej Czekoladziarni!
Czekoladziarnia
ul. Krupnicza/Grodowa, Gliwice
Brak komentarzy