Ale bomba! Oto najgorętszy czekoladowy hit 2020!
Jak kończyć rok (zwłaszcza taki!) to tylko z wielkim hukiem! Fajerwerki? Eee, tam. Lepsza od nich będzie… bomba! Konkretnie – bomba z gorącą czekoladą, czyli słodki hit końca 2020 roku. Czy są bezpieczne i na czym polega ich fenomen?
O ile na wiosnę cynamonki zawładnęły Internetem i ludzkimi podniebieniami, o tyle końcówka roku zdecydowanie należy do czekolady! Można powiedzieć, że jest ona wręcz w bombowej formie! Dosłownie! Bomby (kule) z gorącą czekoladą to absolutny hit mediów społecznościowych. Stały się tak popularne, że napisały o nich nawet największe tytuły, jak New York Times. Wszystko zaczęło się w październiku od Tik Toka, by dziś hashtag #hotchocolatebombs na Instagramie odsłonił przed nami ponad 100 000 zdjęć i filmów przedstawiających gigantyczne kuliste smakołyki.
Choć wszystko zaczęło się od kuchennych eksperymentów mniej lub bardziej znanych użytkowników social mediów, dziś w samym USA stały się szybko elementem witryn cukierniczych. Użytkownicy Internetu dosłownie wymusili na cukiernikach wprowadzenie ich do oferty, choć… to wcale nie wygodne. Ich produkcja zabiera znacznie więcej czasu, niż zjedzenie!
Czym są właściwie bomby?
To nic innego, niż pusta forma wylana z czekolady. Pusta do czasu. Przed złożeniem dwóch połówek należy włożyć do niej składniki gorącej czekolady (łącznie z samą sproszkowaną czekoladą!). Najefektowniejsze są mini pianki, ale mogą się tam znaleźć też cukierki, chrupki, orzechy, a nawet… alkohol! Tak zamkniętą kulę można zapakować i podarować komuś (sobie?) w prezencie. Instrukcja obsługi jest jeszcze prostsza, niż wykonanie bomby. Należy umieścić ją w kubku, by potem zalać gorącym mlekiem, co spowoduje, że roztopiona czekolada uwolni schowane w niej dobroci.
Czy to można zrobić w domu?
Cóż, w przeciwieństwie do praliny, w tym przypadku skorupka z czekolady nie musi być wykonana z temperowanej czekolady (bo ma się szybko rozpuścić i nie musi wydawać trzasku przy chrupaniu!), więc proces przygotowania nie jest aż tak trudny! Wystarczy rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej. Wylać ją do silikonowej formy, tak by powstały dwie połówki kuli (kopuły). Odstawić do zastygnięcia i następnie połączyć w całość, chowając do środka ulubione elementy. Czy już to robiłam? Nie, muszę zaopatrzyć się w odpowiednią formę z silikonu. Takie można kupić nawet w zwykłym markecie. Na przełomie listopada i grudnia bomby w USA były tak popularne, że z trudem można było kupić takie foremki.
Polecam krótki tutorial >>>
I dlaczego są tak bombowe?
Jak coś tak prostego stało się aż takim fenomenem? Cóż… Kto nie lubił w dzieciństwie Kinder Niespodzianki. Właśnie ten element niespodzianki i zabawy z efektownym rozpuszczaniem czyni bomby tak lubianymi. Zdaje się, że współczesny człowiek szuka w słodkościach elementu zabawy i radości, które w jakiś sposób choć na chwilę wywołają jego uśmiech. W końcu lepiej się zaskoczyć kolorowymi piankami eksplodującymi spod czekoladowej kopuły, niż… kolejną falą pandemii. Może być coś gorszego? Okej, nie wywołujmy wilka z lasu!
A jeśli już padło to niezbyt sympatyczne słowo na literę P, czyż to nie doskonała metafora roku 2020, w którym świat (kształt kuli) dosłownie pękł? Ale – jak pokazuje czekoladowa bomba – może coś dobrego jeszcze z tego wszystkiego wyjdzie.
Oby.
1 komentarz
Czekoladowe bomby dostępne w ofercie Beskid Chocolate