Podobno gorzki to najzdrowszy smak dla ludzkiego organizmu. Ale przecież człowiek to nie tylko ciało! Dlatego nie zapominajmy zadbać też o emocje, umysł i ducha. A te lubią słodki smak.
Listopad zawsze był tym trudnym momentem w roku. Spadają liście. Temperatura. A wraz z nim chęć robienia czegokolwiek. W tym roku listopad jednak ewidentnie przesadził. Najchętniej wysłałabym zawiadomienie o wykroczeniu do właściwego organu władzy, który ukarałby albo wykreślił felerny miesiąc z kalendarza. Ale takowy organ chyba nie istnieje. Z resztą… Wychodzę z założenia, że wyjść z dołka łatwiej, szukając rozwiązania, niż winnego.
W szukaniu tego rozwiązania może się przydać organ zwany mózgiem. Niby każdy go posiada, ale nie wszyscy wiedzą jak go właściwie używać. Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, właściwe jego użytkowanie nie zawsze polega jednak na myśleniu. Przeciwnie, czasem trzeba wyłączyć myślenie. A włączyć działanie. Pomysły można generować tygodniami. Zapisywać rozwiązania w Excellowych tabelkach. Analizować je podczas wideo konferencji. I nadal brudzić pupę siedząc w głębokim dołku. Jest w działaniu pewna mądrość, której nie posiądzie się z książek, gazet, dyskusji i wykładów. Działanie wymaga bowiem bycia tu i teraz. Skupiając się, na przykład, na odmierzaniu mąki, oddzielaniu białek od żółtek oraz obieraniu marchewek, nie myślimy już o inflacji złotówki, zamkniętych kinach, korkach w służbie zdrowia i dziwnych stworach zwanych politykami. Zmartwienia cudownie znikają. Na ich miejsce pojawia się ciasto. I uśmiech.
Glukoza poprawia nastrój. Ale… Tak, ma też swoje za uszami. Czy człowiek powinien więc z niej zrezygnować? Po upieczeniu ciasta tylko się na nie patrzeć, zajadając ugotowaną pierś indyczą i zagryzając ją selerem naciowym? Cóż, pewnie wtedy byłby zdrowy. A przy okazji i modny (zważając na wysokie notowania diety ketogenicznnej). Ale czy szczęśliwy? Hm. Niestety nie pozjadałam wszystkich rozumów, by się wymądrzać, odpowiadając na to pytanie. Pozjadałam za to na tyle dużo ciastek, by wiedzieć, że osładzanie życia niekoniecznie ma coś wspólnego z pilnowaniem się. Za dużo cukru szkodzi. Ale jeszcze bardziej szkodzi za dużo „powinnam„. Zjedzcie coś słodkiego, choć raz na jakiś czas.
Wierzcie mi jednak lub nie, to nie samo ciasto osładza nam życie. Podobnie jest z resztą z pieniędzmi. To nie banknoty są odpowiedzialne za uniesione kąciki ust, ale dopiero ich wydawanie. W przypadku słodkości chodzi zaś o dodawanie, odejmowanie i w końcu dzielenie. Z matematyki byłam zawsze noga, możliwe, że wy też, stąd już tłumaczę na języki polski. Ludzki, znaczy się.
Naprawdę – upieczcie ciasto. Dodajcie do siebie składniki i od siebie szczyptę serca. Odejmijcie coś z swojej listy „powinnam”. Wtedy zrobi się czas i miejsce na spotkanie. I dzielenie się ciastem i uśmiechem z drugim człowiekiem. I to dopiero jest skuteczny sposób na osłodzenie sobie życia.
Ciasto marchewkowe z konfiturą pomarańczową
Składniki (na małą blaszkę):
4 jaja
Pół szklanki cukru
150 g czekolady ciemnej
150 g masła kakaowego
Pół szklanki mąki kukurydzianej
Szklanka startej marchewki
Łyżeczka proszku do pieczenia
Łyżka cynamonu
1/3 szklanki soku pomarańczowego
Konfitura pomarańczowa (polecam stąd >>>KLIK!)
Wykonanie:
Czekoladę rozpuść z masłem. Odstaw do ostudzenia. Dodaje sok. W misce ubij jaja z cukrem na puszystą pianę. Dolewaj powoli, cały czas ubijając, rozpuszczone masło z czekoladą. Dodaj startą marchewkę. Na koniec dosyp mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Miksuj na wolnych obrotach. Piec w temperaturze 170°C przez ok 30-40 min. do, tak zwanego, suchego patyczka. Po upieczeniu przeciąć na pół i przełożyć konfiturą.
Brak komentarzy