Świąteczne tradycje czekoladowe na świecie
Indyk w sosie czekoladowym, 24 czekoladki wyciągane każdego dnia grudnia, 160 mln czekoladowych Mikołajów i karp w… czekoladzie! A jakże! Przeczytajcie jak czekolada mocno zakorzeniła się w bożonarodzeniowych tradycjach w różnych zakątkach globu.
Na początek łyżeczka liczb! Czy wiecie, że czekolada jest najlepiej sprzedawanym słodyczem na świecie w czasie okresu świątecznego? Na przykład, w samej Francji sprzedaje się czekoladę o wartości 665 mln Euro, podczas gdy w okresie wielkanocnym wartość ta wynosi zaledwie 205 mln. Analogicznie w USA w tym czasie podsumowanie sprzedaży wynosi blisko 800 mln USD.
Czekoladki w okienkach
Jeszcze zanim nadejdą Święta, ich duch obecny jest w naszych domach w postaci… czekolady! Konkretnie kalendarzy adwentowych, za pomocą których głównie dzieci (ale i dorośli, w tym ja!) odliczają kolejne dni aż do Wigilii (24 grudnia). Choć dziś kalendarze przybierają różne formy, których okienka są wypełnione najrozmaitszymi smakołykami, a nawet rzeczami, tą najbardziej rozpowszechnioną formą na całym świecie jest właśnie kartonik z okienkami skrywającymi małe czekoladowe kształty. Dlaczego akurat ten rodzaj kalendarza zdominował rynek? Cóż, jak większość znanych tradycji świątecznych, tak też za tą stoi naród Niemiecki. To właśnie tam w 1946 roku wydawca gazety, Richard Sellmer, przywrócił po wojnie modę na kalendarze. Postanowił skoncentrować się jednak na prężnie rozwijającym się rynku amerykańskim. Jako współpracownik i przyjaciel prezydenta Dwighta D. Eisenhowera, podarował mu kilka egzemplarzy. A gdy ten został sfotografowany podczas otwierania okienka z świąteczną czekoladką wraz z swoimi wnukami, zdjęcie trafiło do wszystkich krajowych gazet. Kalendarz stał się hitem! Sellmer zaś został obwołany „Sekretarzem Generalnym Świętego Mikołaja”. Jego firma do dziś produkuje ponad milion kalendarzy rocznie w 25 krajach!
Historia kalendarza Adwentowego >>> KLIK!
Bardzo dużo Mikołajów
Kto nigdy nie dostał w prezencie figurki św. Mikołaja? No właśnie, to tradycja tak mocna zakorzeniona na całym świecie, że trudno wręcz sobie wyobrazić bez niej Świąt. Już w roku 1820 zaczęto robić pierwsze figurki Świętego Mikołaja z litej czekolady. Jednak dopiero 20 lat później po raz pierwszy wyprodukowano je jako wydrążone korpusy w formie stosowanej do dziś. Opatentowana metoda polegająca na przemysłowym wytwarzaniu i walcowaniu folii aluminiowej istnieje od ponad 100 lat. Od tego czasu producenci czekolady w Europie i USA zawijają swoje wyroby w folię aluminiową. Tutaj także mamy silny niemiecki akcent, bo właśnie ten kraj wiedzie prym w produkcji figurek dobrodzieja z białą brodą. W sezonie świątecznym powstaje tam około 169 milionów czekoladek bożonarodzeniowych i miniatury Świętego Mikołaja! A w 2022 roku Bundesverband der Deutschen Süßwarenindustrie eV (BDSI) odnotował nawet wzrost o 5,6% w stosunku do 2021 r. Z kolei Największy czekoladowy Mikołaj powstał w 2011 roku we Włoszech. Mierzył 5 metrów wysokości i ważył 1,704 kg,
Dlaczego monety?
A jeśli mowa o św. Mikołaju, to bardzo często przynosi on (nie ten czekoladowy, ten prawdziwy!) czekoladowe monety! Zastanawialiście się kiedyś czemu od wielu lat tak popularne są akurat czekoladowe wyroby w takim kształcie, a nie pod postacią niedźwiadków, choinek czy po prostu zwykłych cukierków? Przekaz historyczny (który nieco doprawiony jest ludzką wyobraźnią) głosi, że ten najprawdziwszy św. Mikołaj, czyli biskup żyjący w V wieku w Turcji, potajemnie obdarowywał wszystkich potrzebujących. Szczególnie życzliwy był dla dzieci. Jako majętna osoba, miał czym obdarowywać! Często były to właśnie wrzucane przez okno czy komin złote monety. Dziś obdarowujemy się złotymi monetami w dniu śmierci świętego, czyli 6 grudnia, który to dzień nazywamy Mikołajkami. Ale… ! Jest też inny przekaz, głoszący, że czekoladowe monety mają przypominać kosztowne dary złożone przez Trzech Mędrców małemu Dzieciątku Jezus. Wreszcie na koniec warto dodać wymowną symbolikę takiego kształtu. Otóż, pragnę przypomnieć, że w czasach Majów i Azteków w ich kulturze ziarno kakao było właśnie walutą!
Karp w czekoladzie?!
Czekolada to jednak nie tylko słodycze! Jest ona ważnym składnikiem świątecznych potraw i ciast na całym świecie. Szczególne i jakże ciekawe miejsce zajmuje w Meksyku, gdzie jada się ją na świąteczny obiad! Z kurczakiem lub indykiem!!! Bez obaw, to nie jest tak dziwne jak brzmi. Mole Poblano to słynny sos czekoladowy podawany do drobiu, który zawiera gorzką czekoladę i ostre papryczki chili. W wersji świątecznej składa się, m.in. z czosnku, sezamu, pomidorów, rodzynek oraz migdałów. Przygotowywany jest na bazie bulionu z kurczaka. Tak spreparowane danie Mole Poblano de la Noche Buena jada się w Wigilię. Ale też bardzo często na Sylwestra lub Święto Trzech Króli. Warto nadmienić, że od XIX wieku, kiedy to ponoć pewne roztrzepane (kreatywne?) i ubogie zakonnice chciały zakryć smak starego koguta, który miał być zaserwowany biskupowi na obiad. Tak też zmieszały wszystko, co miały – suche papryczki, ziarna, orzechy, chleb i… czekoladę. Skąd taki przysmak w zakonie? Jak wiemy z historii czekolady, była ona w tamtych czasach wyłącznie zarezerwowana dla duchowieństwa, dworu królewskiego i elit.
Ja jako ciekawostkę dodam, że również w dawnej Polsce jadano mięso z sosem czekoladowym. Osobiście dotarłam do pewnej starej receptury z XIX wieku na karpia w sosie czekoladowym(?!), którą znalazłam we współczesnym przekładzie książki, która niestety po moje przeprowadzce z Opola na Śląsk, zaginęła…
Drewno staje się ciastem
A po uczcie z kurczaka w sosie czekoladowym czas na… czekoladowy deser! Internet podsuwa niezliczoną ilość świątecznych ciast i słodkości z czekoladą w roli głównej, ale chyba tym najsłynniejszym (zwłaszcza w Europie) jest ciasto w kształcie kłody drewna. Bûche de Noël, czyli dosłownie „bożonarodzeniowe polano” ma przywoływać starą świąteczną tradycję z XII wieku. Mianowicie w Wigilię przynoszono do domu duże polano drewna, które w sposób rytualny zapalał najczęściej pan domu. Miało się jak najdłużej palić w kominku. Kiedy owo polano stało się ciastem? Nie znamy dokładnej historii. Niemniej w regionie Poitou-Charentes zanotowano jego istnienie w XIX wieku. Popularnym smakołykiem stało się dopiero w wieku XX. Dziś rolada z kakaowego biszkoptu wypełniona czekoladowym kremem ma wiele odmian, a najsłynniejsi europejscy cukiernicy prześcigają się w kolejnych autorskich odsłonach Bûche de Noël.
Jeśli już mówimy o ciastach na świątecznym stole, trzeba oddać hołd polskiemu piernikowi, którego składnikiem jest kakao! Ja absolutnie nie wyobrażam sobie piernika bez grubej warstwy czekoladowej polewy. Często przekładam go także ganache czekoladowym z powidłami śliwkowymi (absolutny hicior w mojej rodzinie!).
Słodka czarownica, gorąca czekolada i jadalne literki
W poszczególnych krajach istnieją najróżniejsze rodzime tradycje, których czekolada jest niezwykle ważnym składnikiem. Na przykład we Włoszech poczciwa czarownica Befana nagradza kawałkami czekolady dzieci, które były grzeczne w ciągu roku. Ta przychodzi, pardon, przylatuje na miotle 6 stycznia. Nie rzadko najmłodsi dostają czekoladową figurkę samej staruszki (na wzór św. Mikołaja).
Z kolei w Wielkiej Brytanii zamiast bombek do ozdabiania choinki używa się czekoladowych cukierków. W USA, ale też w Peru bardzo ważnym rytuałem jest picie gorącej czekolady. O ile nie ma w tym nic zaskakującego, o tyle wato nadmienić, że w Peru jest to dość niezwykłe z kilku powodów. Po pierwsze, tamtejsi mieszkańcy piją gorący napój TYLKO w okresie Świąt. Po drugie, jest tam w tym okresie upalnie! Mimo wszystko, nie ma Bożego Narodzenia bez kubka aromatycznej czekolady z przyprawami oraz kawałkiem puszystego panettone (mediolańska babka, również często z kawałkami czekolady).
Gorąca czekolada – historia i trendy >>> KLIK!
A w Holandii podczas tradycyjnej świątecznej uczty Sinterklaas (5 lub 6 grudnia) ostatnią niespodzianką są czekoladowe inicjały wręczane każdemu uczestnikowi imprezy. Rozdawanie jadalnych upominków zaczyna się od najmłodszego dziecka. Litery w kolorowych pudełkach są sprzedawane tylko od 1 października do 5 grudnia. Litery, które reprezentują pierwszą literę imienia odbiorcy, są tak ważną częścią holenderskiej tradycji, że producenci czekolady w Holandii produkują ich około 20 milionów rocznie.
Żródła informacji:
Brak komentarzy