Czekoladowe piwo
Czekoladowych piw przybywa na rynku, ale niektóre czekoladą tylko pachną lub są czekoladowe tylko z nazwy. Poznajcie piwo, którego podstawą jest najlepszej jakości ziarno kakao. A właściwie jego łuska!
O romansie piwa z czekoladą pisałam już jakiś rok temu, gdy odkryłam markę rzemieślniczych piw, Piwo z Żuka >>> KLIK! Parowanie czekolady z pszenicznym trunkiem nie jest niczym nowym, choć może mniej popularnym, niż zestawianie go winem lub kawą. Nie mniej tym razem idziemy w głąb tego romansu, bo zajmiemy się sytuacją, w którem te dwa element weszły ze sobą w interakcję już na etapie produkcji, a nie dopiero konsumpcji.
Choć – jak większość moich czytelników już wie – nie jestem wielką fanką pszenicznego złotego trunku, piwa czekoladowe są towarem przeze mnie poszukiwanym. Już jakieś 10 lat temu, gdy zaczynałam prowadzić Bloga Czekolady (ja naprawdę mam już tyle lat?!) w czasie upałów lubiłam uraczyć się czekoladowym Magnusem. Wiele zmarszczek dalej, to jest w okresie świąt Bożego Narodzenia 2020, podczas zakupów karpia i sosny, wpadła mi z kolei w ręce butelka piwa „Cicha Noc” produkcji Browaru za Miastem.
Coś pysznego! Zaciekawiło mnie w jaki sposób czekolada się tam znalazła. Na szczęście nie musiałam wynajmować detektywa Rutkowskiego, by tą tajemnice odkryć. Na etykiecie wyczytałam, że smak mlecznej czekolady był rozpoznawalny w piwku dzięki łusce kakao. Trochę się tym tematem zainteresowałam (jakbym naprawdę nie miała, co w życiu robić!) i tak oto odkryłam, że piwo czekoladowe nie zawsze właściwie czekoladę zawiera. Często smak ten jest uzyskiwany poprzez dodanie słodu czekoladowego, który de facto nie ma wiele wspólnego z samą czekoladą. Słód to nic innego jak podkiełkowane i wysuszone ziarno zboża. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w przypadku czekoladowego Magnusa (choć jakiś głos w głowie mi podpowiada, że tam może być jeszcze jakiś aromat). Natomiast są też browary, które nie tylko stosują do piw czekoladowych łuski, ale też łuski z wyselekcjonowanego ziarna kakaowca. W zależności bowiem od tego, czy pochodzi z Madagaskaru lub też Filipin, ma ono przecież swój charakterystyczny smak.
Choco porter to efekt kreatywnej pracy Browaru Pinta, który mieści się w Beskidzie Żywieckim. To nie ich pierwszy eksperyment z kakaowcem, ale za to pierwszy z tak wyspecjalizowanymi ziarnami! Z racji sąsiedzkiego położenia z producentem Beskid Chocolate, skorzystali z wiedzy czekoladnika (Janka Woźniaka) i w ten sposób do produkcji tego trunku użyto ziarna z Ekwadoru.
Do tej pory zamawialiśmy po prostu cocoa nibs i nie bardzo wiedzieliśmy skąd one pochodzą i co dokładnie wniosą do piwa. Dzięki Jankowi tym razem mogliśmy wybrać dokładnie to czego potrzebowaliśmy z uwzględnieniem aromatów kakao z poszczególnych regionów.
Ziarno zostało użyte na dwóch etapach produkcji piwa. Po raz pierwszy podczas zacierania (temp. ok 65-70℃) , po raz drugi na zimno, po fermentacji (temp ok 2-4℃). Jak wyjaśniają jego twórcy, prace trwały ładnych kilka tygodni.
Cała recepturę ułożyliśmy, zaczynając tak naprawdę od doboru ziaren. Szukaliśmy tych najbardziej charakternych i złożonych. Piwo ma być tylko bazą, pierwsze skrzypce grają ziarna kakaowca.
To brzmi dla mnie bardzo obiecująco! Jest powiedział mi Bartek Ociesa z Pinty, ziarno kakaowca to stosunkowo trudny dodatek, ale na szczęście technologia w ich browarze pozwoliła na efektywne wykorzystanie takiego surowca.
Piwo, samo w sobie, dzięki użytym słodom, sposobie zacierania i dodatkom takim jak, np. laktoza w pewien sposób nawiązuje do czekolady. Jest nieprzejrzyście czarne, gęste, mleczne (od laktozy), z nutami czekolady, karmelu, toffi (prażone słody). Do takiego zestawu ziarna kakaowca pasują idealnie!
Browarnicy Pinty deklarują, że porter przyjął się znakomicie przez ich odbiorców. Sami z resztą też są zadowoleni z efektu. Dlatego już zapowiadają, że to nie koniec ich przygody z ziarnami Beskid Chocolate. I słusznie. Ja ich piwo wypiłam podczas zimowego pobytu w Beskidach. Jak dla mnie było dość mocne (7,7% alkoholu), ale z drugiej strony bardzo przyjemne. W sumie smakowało mi tak jakbym jadła wytrawną (ok. 80%-ową) czekoladę. Po wypiciu butelki miałam ochotę na jeszcze! To chyba dobra recenzja.
A Wy znacie jakieś piwa czekoladowe godne polecenia? Chętnie zapoznam się z Waszymi odkryciami w tym temacie. Dajcie znać!
Brak komentarzy