Jak smakują marzenia? – jednorożcowa czekolada od Chocolate Tree
Na świecie nie ma jednorożców. Ale jest czekolada, która się z nich składa. No, może nie dosłownie. Ale zamiast kostek podzielona jest w kształt konia z jednym rogiem. Dlaczego? Czyżby smakowała jak spełnione marzenie? A właściwie to jak smakują same marzenia?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie najpierw jednak marzenia trzeba mieć. Zdaje się, że ja mam ich chyba nadmiar! Zupełnie tak, jakbym chciała nadrobić za setki innych dorosłych, którzy uparcie twierdzą, że ich nie posiadają. W końcu marzenia to rzecz dziecinna. Nierealne pomysły z bardzo odległym terminem realizacji, który najlepiej określa słowo „nigdy”. Cóż, najwidoczniej mam w sobie bardzo mocno zadomowiony pierwiastek dziecięcy.
I pewnie dlatego też, gdy tylko zauważyłam w sklepie z czekoladą tabliczkę z malowanymi jednorożcami na opakowaniu, moje źrenice znacząco się otworzyły. Tak jak i buzia. No i portfel.
Kupiłam to cudo i z fascynacją otworzyłam w domu tabliczkę, która odzwierciedlała to, co było na etykiecie. Sami zobaczcie.
Wzięłam do ust kawałek jednorożca i wygodnie rozsiadłam się na ławce na dachu mojego mieszkania. Patrząc w prawie bezchmurne niebo, pozwoliłam by czekolada otuliła moje podniebienie. I… Nie było fajerwerków. Nic nie zaczęło strzelać, błyskać, a z moich ust nie dobyła się kolorowa tęcza. Zamiast tego były doznania. Zalała mnie bardzo subtelna słodycz, niekoniecznie pochodząca z cukru, a mleka, jako że była to czekolada mleczna. Przez to cudownie aksamitna. A jednak dzięki sporej zawartości kakao (jak na czekoladę mleczną) dało się odczuć aromat peruwiańskich ziaren. Jest ono delikatne i pozostawia długotrwały posmak. Zawsze przywodzi mi na myśl owoce czerwone, trochę wiśnie, śliwki, rodzynki…
Mimo, że jednorożcowa czekolada nie ma właściwości magicznych, jest wręcz idealnym uosobieniem jednorożca. Spełnionego marzenia znaczy się.
Marzenia są delikatne. Słodkie. Ale mają też swoją goryczkę. Trud, znaczy się. Spełnianie marzeń wymaga znacznie większej siły, niż wstanie w poniedziałek do pracy. Ba, nawet więcej, niż do zdobycia niejednego tysięcznika. By spełnić marzenie trzeba bowiem staranować wielki mur, który znajduje się nie gdzie indziej jak w naszej głowie. Mur, który oddziela nas od uwierzenia w to, co niemożliwe. Mur jest wyjątkowo gruby i twardy, bo przez lata ktoś lub (co gorsza) my sami dokładaliśmy do niego cegiełki w postaci wymówek, przekonań, racjonalnych tłumaczeń. Bo przecież jednorożce nie istnieją…
Ja odkryłam, że istnieją. Ta czekolada jest tak unikatowa jak jeden z nich. Nie, nie ze względu na to, że ma na sobie odbity ich geometryczny wzór. Jest wykonana z rzadkich i organicznych ziaren pochodzących z niewielkiej plantacji z wioski znajdującej się w odległej górskiej dolinie północnego Peru. Na miłość Boską! Jeszcze kilka dekad temu, gdybym w sklepie poprosiła o tego typu produkt, pani wybuchłaby obłąkańczym śmiechem i zapytała czy wierzę w jednorożce. To, co kiedyś wydawało się odległe i wręcz niemożliwe dziś jest na wyciągnięcie ręki! Innymi słowy, wszystko jest możliwe, tylko nie zawsze akurat w tym momencie, w którym tego oczekujemy.
Jako mała dziewczynka bardzo chciałam wydawać gazetę. Rodzice cieszyli się, gdy obdarowywałam ich kartkami z bloku zszytymi na wzór jakiegoś magazynu i wypełnionymi moimi dziecięcymi bazgrołami. Ale uparcie podkreślali, że trzeba mieć znajomości, nazwisko i pieniądze, by spełnić niektóre marzenia. Dziś jako 35 letnia kobieta mogę stanąć przed lustrem i mrugnąć do siebie porozumiewawczo okiem. Spełniłam swoje dziecięce marzenie. Jestem redaktor naczelną szanowanego branżowego magazynu. Bez znajomości, nazwiska i pieniędzy.
I wiecie co, spełnione marzenie smakuje tak jak ta czekolada – zwyczajnie, ale wybornie. Nie zawsze chce mi się jechać do redakcji, spisywać wywiad, sprawdzać czy strony się zgadzają i odkrywać, że w druku pojawił się błąd. Ale codziennie budzę się z przekonaniem, że jestem w tym miejscu, w którym chciałam być. Mniam.
Tak jak wspomniałam na początku tego felietonu, całe szczęście, mam jeszcze sporo marzeń do spełnienia. I sporo murów do skruszenia. Ostatni uporałam się z jednym i wysłałam na konkurs moją bajkę zatytułowaną – „Sklep z jednorożcami”. Czy marzę o wygranej? Owszem. Ale nawet jeśli szanowne jury nie polubi Rozalki i Tuptusia, i tak ją wydam. Marzenia się nie spełniają. To dopiero my czynimy je realnymi. Weź do ust kawałek jednorożcowej czekolady, a marzenia w swoje ręce!
Jednorożcową czekoladę produkuje marka Chocolate Tree.
Jednorożcową czekoladę od Chocolate Tree możecie kupić w Sekrety Czekolady.
Za zdjęcia dziękuję Davidowi z bloga Chocolatier UK, który testuje najróżniejsze tabliczki czekolad z całego świata. Bardzo polecam Wam odwiedzenie jego stronki >>> KLIK!
Brak komentarzy