Kakao cold brew – napój idealny do walki z upałem
Mrożona czekolada jest doskonałym pomysłem, gdy nasze podniebienie rozpaczliwie tęskni za słodkim smakiem, a jednocześnie ciało za chłodem. A jednak, gdy słupek rtęci przekracza pułap, który oznacza, że z ciepła przechodzimy w gorąc, taki deser może okazać się niewystarczający. Na szczęście, istnieje czekoladowa alternatywa do walki z tropikalnymi upałami. Kakao cold brew. Nie słyszeliście?! To czytajcie!
Z całą pewnością słyszeliście za to określenie „cold brew”. Z jeszcze większą pewnością słyszeliście je z ust waszego znajomego kawosza. Jakiegoś przypadkowe hipstera czekającego na tramwaj. Albo przeczytaliście w karcie ulubionej kawiarni. Ba, może nawet piliście cold brew, czyli po prostu kawę parzoną na… zimno. Tak, brzmi absurdalnie, ale właśnie ten absurdalny pomysł zaskarbił sobie sympatię i uznanie wielu. I pobudził do eksperymentów tych, którzy zajmują się obróbką innych ziaren
Skoro można parzyć ziarna kawy to dlaczego nie powtórzyć tego z równie aromatycznymi ziarnami kakao? I to właśnie metodą „na zimno”! Na taki pomysł wpadł Janek Woźniak, czyli jeden z największych pasjonatów jakich miałam okazję poznać i właściciel Beskid Chocolate. Było to tym prostsze, że już w zimie Janek sporządził produkt do zaparzania naparu z kakaowca ( o którym możecie przeczytać tutaj >>> KLIK!). Teraz wystarczyło sprawdzić czy to samo zadziała w wersji cold brew.
Przejdźmy zatem do zasadniczych kwestii kakao cold brew. Podstawą tego napoju jest oczywiście ziarno kakaowca, które CAŁE jest tu wykorzystywane – łącznie z łuską. Na początku praży się je w odpowiedniej temperaturze. A następnie mieli (ale nie na miazgę!), a na koniec zalewa zimną wodą. Fachowo nazywa się to procesem maceracji, czyli wyekstrahowania smaku i aromatu napoju w niskiej temperaturze. Próby przeprowadzone przez Janka wykazały, że napój jest bardzo dobry po 24 h, ale jeszcze lepszy, a wręcz idealny po 36 h. Jak twierdzi sam twórca, napój jest wtedy bardziej orzeźwiający, ponieważ są bardziej wyczuwalne nuty kwasowe. Mi pozostaje potwierdzić tą wersję wydarzeń, jako że miałam okazję pić tak przygotowany kakao cold brew.
Dotychczas robiliśmy Arribę na bazie ziaren z Panamy z regionu Bocas del Toro. Były to ziarna z certyfikatem bio. Jakiś czas temu postanowiliśmy spróbować napoju na innych ziarnach. Konkretnie, ziarnach z Kolumbii z regionu Tumaco. Okazało się, że napój na ich bazie bardziej przypomina tradycyjne kakao. Ma więcej nut kakaowych, mniej ziemistych. Dla większości konsumentów może wydawać się po prostu smaczniejszy. Osoby, które nie są wytrawnymi smakoszami kakaowca powinny zacząć od tego napoju, bo przypomina samą czekoladę – mówi Janek Woźniak.
A gdyby tak nie mieć w domu ani ziaren z Panamy albo Kolumbii tylko jakieś bardziej pospolite z innego regionu kupione w pierwszym lepszym sklepie ze zdrową żywnością? Cóż, w teorii każdy może sobie sam przygotować taki napój. Do uprażenia wystarczy zwyczajny piekarnik, dokładnie ten sam, w którym odgrzewamy pizzę. A do „zmielenia” ziaren tłuczek do mięsa. Ten sam, którym traktujemy kotlety schabowe. Ja osobiście polecam jednak moździerz. Dlaczego zatem napisałam na początku „w teorii”? Cóż… To, co może wyjść z zalania tych ziaren wodą i odcedzenia po upływie wielu godzin może nie tyle nie być smaczne, co po prostu wręcz nie dobre. Okazuje się, że nie wszystkie ziarna są łaskawe dla fanów cold brew.
Zanim dotarliśmy do tych odmian, z których przygotowaliśmy nasz produkt, próbowaliśmy dużo innych ziaren. Na przykład, z Ekwadoru napój był po prostu niesmaczny. Okazuje się, że inne ziarna wnoszą do tego napoju nuty mocno fermentacyjne. I to one dominują, zasłaniając pozostałe aromaty. Zostają te ziemiste, które nie przynoszą przyjemności podczas picia.
Nie wierzycie, że tak jest? Najlepiej spróbować! Torebki z gotowym ziarnem do przygotowania cold brew kupicie w sklepie Beskid Chocolate. Ja polecam do gotowego napoju dodać kostki lodu, łyżkę miody i listki melisy.
Co jest takiego niezwykłego w kakao cold brew? Orzeźwia i pobudza zarazem! To coś zupełnie innego, niż jakikolwiek naój, który do tej pory mieliście w ustach! Zapewniam! A jednak jego mocno wyczuwalne aromaty przypominają, że pijemy „czekoladę” zero kalorii, bogatą w mnóstwo witamin, mikroelementów i boską teobrominę. To taka bezgrzeszna przyjemność, która jest obecnie moim numerem 1. w czasie upałów. Czy może być coś lepszego?
Już teraz Janek zapowiada, że to nie koniec eksperymentów! Na jesień planuje kolejną odsłonę napoju na bazie ziaren, ale tym razem w połączeniu z ziarnami samej kawy, czyli Arriba coffee brew. Wszystko wskazuje na to, że naturalny turbo dopalacz istnieje. I jest całkowicie legalny. Żegnajcie poniedziałkowe chandry, witaj kakaowy raju.
UWAGA!!!
Chcesz przenieść się do tego raju już teraz? Pierwsze 30 osób, które są chętne na porcję do przetestowania na sobie i wyślą zgłoszenie pod adres >>> arribacacao@beskidchocolate.eu otrzymają bezpłatne próbki! Warunkiem jest wysłanie pod wskazany adres e-mail swoich danych adresowych (imię + nazwisko + dokładny adres do wysyłki pocztowej/ kurierskiej). Czas, start!
UWAGA!
Osoby biorące udział w akcji promocyjnej wyrażają zgodę na otrzymywanie materiałów marketingowych od organizatora akcji.
1 komentarz
[…] Jeśli mimo wszystko uznaliśmy, że czekolada jest zbyt „ciężkim” smakołykiem jak na ciężkie upalne dni, proponuję napój, który doskonale pobudzi i ugasi pragnienie, a przy tym wszystkim ma całe 0 kcal. To nie kaczka dziennikarska, a fakt. Bardzo przyjemny fakt! Napój ten to wywar tworzony metodą maceracji na zimno, którego podstawą jest prażone mielone ziarno kakaowca. Doskonale sprawdzi się z odrobiną miodu z rokitnikiem lub maliną oraz kostkami lodu. Więcej o tym niezwykłym napoju przeczytacie tutaj >>> KLIK! […]